“Miałem wszystko. Rodzinę, która mnie kochała, ekipę, która szła za mną w ogień, no i najlepszą dupę w mieście” – deklaruje odziany w skórę i złoty wisior gangster (Marcin Kowalczyk), bezimienny antybohater, na którego zasłużyła Polska czasów transformacji. To zarazem szczytowy moment jego kariery oraz punkt zwrotny fabuły, w którym historia brutalnej mafijnej inicjacji zamienia się na naszych
Artykuł pochodzi z tej strony.