Jeśli zdarzały Wam się bezsenne noce, albo – nie daj Boże – znacie chroniczną bezsenność z autopsji, wiecie doskonale, że i bez duchów wystukujących obcasami ponure kołysanki jest to niezły horror. Filmowcom nie wystarcza zresztą cywilizacyjna odmiana tej choroby, wolą fotogeniczne ekstremum – za sekundanta wyścigu z czasem służy tu zespół FFI, zwany też syndromem śmiertelnej bezsenności
Artykuł pochodzi z tej strony.