Nieortodoksyjne podejście do tematu przynależności narodowej prezentuje Elia Suleiman w swoim dziele „Tam gdzieś musi być niebo”. Reżyser jest królem absurdu. Humor sytuacyjny przedstawiony w jego kinie drogi może konkurować jedynie z kunsztem Mela Brooksa, chociaż są to dwa różne style opowieści. Można także doszukiwać się ukłonu w stronę braci, Davida i Jerry’ego Zuckerów oraz Jima Abrahamsa i parafrazy jednej ze scen …
Artykuł pochodzi z tej strony.